Tychy w czasach "gierkowskich" dynamicznie się rozbudowywały. Na obrzeżach miasta budowano nowe osiedla mieszkaniowe - typowe noclegownie z wielkiej płyty. Ówczesne władze nie chciały jednak dopuścić do powstania na ich terenie obiektów sakralnych. W 1976 roku, po tzw. wydarzeniach radomskich, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Katowicach obiecał kościołowi śląskiemu pozwolenie na budowę świątyni w Tychach. Wierni mieli nadzieję, że zbudują ją w centrum. Ostatecznie wybór padł na odległy od śródmieścia Żwaków. Kościół pw. Ducha Świętego w Tychach-Żwakowie wzbudzał emocje już podczas budowy. Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku jego niecodzienna forma namiotu - jednych oburzała, innych zachwycała.
Obecnie świątynia jest uznawana za jedną z najciekawszych wzniesionych w czasach PRL. Budową kościoła zajmował się ksiądz Franciszek Resiak z parafii w Tychach-Paprocanach. Projektantem został „młody gniewny” polskiej architektury – Stanisław Niemczyk. Miał on już na koncie kilka udanych realizacji w Tychach, jak chociażby zespół podmiejskiej zabudowy rekreacyjnej w Tychach-Paprocanach. Budowa ruszyła w 1978 roku i została zakończona po czterech latach. Już podczas stanu wojennego. Efekt przewyższył najśmielsze oczekiwania.
Kościół pw. Ducha Świętego w Tychach-Żwakowie ma poprzez kształt namiotu nawiązywać zarówno do czasów biblijnych jak i do starych, polskich kościółków drewnianych. Dlatego w bryle dominują potężne połacie dachu. Na szczycie stoją cztery wieżyczki, zwieńczone typowymi dla Niemczyka krzyżami. Świątynię otaczają podcienia, które są czytelnym nawiązaniem do charakterystycznych w budownictwie drewnianym tzw. sobót. W pobliżu stoi swobodnie, niczym włoska kampanila, dzwonnica. Całość otacza mur, symbolicznie i dosłownie oddzielający sacrum od profanum. W środku znajdziemy wspaniałe, utrzymane w żywych kolorach malowidła. Nie można się pomylić i przypisać je komu innemu niż Jerzemu Nowosielskiemu. Tychy mają więc u siebie prace artysty, którego powszechnie uznaje się za jednego z najwybitniejszych w Polsce po II wojnie światowej.