Cmentarz na Górze Zamkowej w Będzinie powstał w XVII lub XVIII w., wokół istniejącego tu wówczas drewnianego kościółka będącego poprzednikiem obecnej, murowanej kaplicy.
Spacerując po tej nekropolii zobaczymy wiele starych, interesujących nagrobków. Wśród nich znajduje się także ten upamiętniający ofiary wypadku w kopalni „Reden” w Dąbrowie Górniczej. Wypadek, który miał miejsce w 1836 r. spowodowany był zawałem podczas odzyskiwania drewna podpierającego stropy w wyeksploatowanych chodnikach. Interesująca jest historia stojącej na cmentarzu kaplicy. Jej powstanie wiąże się z wydarzeniami, jakie miały tu miejsce w drugiej połowie XVI w. W 1560 r. arianie z Ogrodzieńca zdobyli miejscowy kościół parafialny pw. św. Trójcy, zabijając miejscowego proboszcza. Przez długi czas świątynia ta pełniła rolę zboru, zaś katolicy, szykanowani przez arian, przez długi czas chodzili na msze do Czeladzi lub Grodźca.
W 1598 r. katolicy wznieśli poza murami miasta drewnianą świątynię pw. św. Tomasza Becketa. Warto wspomnieć, że ów święty został zamordowany w XII w., z rozkazu władcy Anglii, Henryka II. Nadanie kościołowi jego wezwania stanowiło swoistą formę pamięci o zabitym przez arian będzińskim proboszczu. Gdy stary kościół św. Trójcy wrócił w końcu do katolików, drewniany, św. Tomasza Becketa, stał się filią będzińskiej parafii.
Z biegiem czasu powstał wokół niego cmentarz. W wieku XVIII, na miejscu drewnianego kościoła wybudowano murowany, który w ciągu następnego stulecia poddany został rozbudowie. W latach 90-tych XX w. świątynia padła ofiarą młodocianych przestępców. W spowodowanym przez nich pożarze spłonęło cenne wyposażenie. Obecnie obiekt ten pełni rolę kaplicy cmentarnej.
Innym interesującym zabytkiem w rejonie Góry Zamkowej jest kolumna Jana III Sobieskiego. Według niektórych historyków król przejeżdżał przez miasto 19 lub 20 sierpnia 1683 r. (nic o tym nie wspomina królewicz Jakub Sobieski, który towarzyszył ojcu w wyprawie, i który całą podróż opisał). Tutaj także król miał spotkać się z posłem austriackim, proszącym go o szybszy marsz pod Wiedeń. Legenda mówi także o pożegnaniu Sobieskiego z królową Marysieńką, która stąd właśnie powrócić miała do Warszawy.