Atrakcje w Brennej wspaniale wypełnią nawet wydawałoby się stracony, bo deszczowy dzień.
„Obiekt nieczynny do odwołania” – przeczytałam w czasie swojej ostatniej wizyty na drzwiach prowadzących do Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” w Górkach Wielkich, sąsiadujących z Brenną. Mam nadzieję, że wkrótce ta kartka zniknie na zawsze, a Państwo będą mogli szczęśliwie zwiedzać miejsce, gdzie narodziła się opowieść o Kacperku. Zanim to jednak nastąpi, chcę temu skrzatowi zapewnić przetrwanie i mianuję go przewodnikiem naszej wycieczki do Brennej.
Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków”, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Taki pełnokrwisty bohater nigdy nie powinien być zapomniany. Książka o przygodach Kacperka wydana została na początku XX wieku ale naprawdę jest godna uwagi i rodziców, i dzieci. Jej autorką jest polska pisarka, Zofia Kossak, która w 1926 roku, zaraz po swoim przyjeździe do Górek Wielkich, opowiedziała po raz pierwszy przygody góreckiego skrzata. Na podstawie jej książki i opowieści Anny Fenby Taylor - wnuczki Zofii Kossak - streszczę Państwu tę historię. Może podzielicie moją fascynację uroczym skrzatem.
Dawno, dawno temu Starym Dworem w Górkach opiekował się skrzat Kacperek. W lewym uchu nosił czarodziejski kolczyk zwany maru. Kolczyk miał tajemniczą moc, dzięki której Kacperek mógł panować nad światem zwierząt i niewidzialnych stworków, tłumnie zamieszkujących jego dom. Kogóż tam nie było! W ogniu żyły niespokojne Igi-Igi, w fortepianie Klawiki, w kanapach chytre Kanapony, zaś w sadzie - podobne do jabłek Piruski. Również myszy, pająki, koty, gołębie i psy słuchały Kacperka. Pod jego rządami życie toczyło się bezpiecznie.
Niedaleko domu wznosiła się góra Zebrzydka. Mieszkał na niej szatanek leśny Sato. Pilnował skarbów należących do rozbójników. Pomagali mu również obrzydliwi Latopak, Żernki, Ikoro i Awilo. Sato miał przyjaciółkę sowę, która pewnej nocy wykradła Kacperkowi czarodziejski kolczyk. Pozbawiony wszelkiej mocy skrzat został uprowadzony i uwięziony na górze Zebrzydce. W świecie dobrych istot nastała rozpacz. Dotychczasowe spokojne i dostatnie życie zmieniło się nie do poznania. Za wszelką cenę postanowiono więc uratować skrzata Kacperka.
O wschodzie słońca armia stworków i zwierząt wyruszyła do Ciemnego Lasu. Będący z nimi w zmowie Hlacz Chlustacz oszukał złego Sato i uwolnił Kacperka. Odnalazł się również przetrzymywany na drzewie jego kolczyk – Kacperkowe maru. Dobre moce wróciły do tego, który pięknie te moce wykorzystywał. Zmęczona bitwą, ale szczęśliwa gromada powróciła do domu. Od tego czasu w Górkach już zawsze było spokojnie i bezpiecznie.
Prawda, że piękna opowieść? Może teraz znowu zapodział się gdzieś kacperkowy kolczyk mocy i dlatego Dwór Kossaków jest chwilowo zamknięty? Wierzę, że - jak w bajkach - pewnego dnia dobro zwycięży i do niedawno wyremontowanego ośrodka kultury wróci życie. Proszę to sprawdzać, a w międzyczasie poszukać z dziećmi na mapie góry Bucze albo rzeki Brennicy. Namalujcie razem bohaterów tej bajki. Wystarczy opowiedzieć najmłodszym o stworkach mieszkających w ogniu, które nazywają się Igi-Igi albo o Kanaponach siedzących w kanapach i kradnących klucze, czy piloty telewizyjne, których czasem rozpaczliwie poszukujemy. Myślę, że niczym nieograniczona dziecięca wyobraźnia podpowie, jak powinny wyglądać te stworki. Można też zrobić konkurs na wymyślanie nazw innych domowych skrzatów, których nie dostrzegamy, a których całe stada zamieszkują nasze domy. A może wymyślicie inne stworki, które mogą zamieszkiwać odwiedzane atrakcje w Brennej.
Skrzat Kacperek z książki Zofii Kossak był tak sprytny, że organizował życie całego dworu. Na pewno doskonale wiedział, jak upiec podpłomyki albo jak zrobić masło. Tych, którzy nie wiedzą, serdecznie zapraszam do Chlebowej Chaty.
Chlebowa Chata, fot. A. Dudzińska
Drewniany budynek, którego gospodarzami są państwo Dudysowie, pochodzi ze wsi Markowa pod Łańcutem. Rozebrano go belka po belce i przywieziono w Beskidy.
Wszystko w czasie zorganizowanych wycieczek, na które trzeba się koniecznie umówić telefonicznie. Cała przygoda kończy się wypiekaniem podpłomyków i zagryzaniem ich z miodem albo masłem. Popija się te pyszności kawą zbożową z mlekiem.
Chlebowa Chata, Górki Wielkie, fot. Chlebowa Chata
- Wszystko zaczęło się od jednej chaty i mojego ojca, który niestety zachorował. Był górnikiem i przestał pracować w kopalni. Poszukiwał pomysłu na dalsze życie. I tak stał się… organizatorem wycieczek – tłumaczy Grzegorz Dudys, dzisiaj pieszczotliwie nazywany przez tatę „szefem”.
Początkowo ludzie z wioski pukali się w czoło: chcecie zarabiać na robieniu masła, które można kupić w sklepie i pieczeniu chleba, którego nikt już dzisiaj nie wypieka w domu? Jednak „Chlebowa Chata” szybko stała się miejscem popularnym. Turyści zaczęli odwiedzać niewielki skansenem, w którym goście z miasta mogą chociaż przez chwilę wrócić do natury. Z czasem placówka zaczęła się rozwijać. Dzisiaj można tu zobaczyć maszyny, które na różnych etapach pomagają rolnikom uprawiać pole, siać zboża, a potem zbierać plony i przygotowywać chleb na domowy stół. Jest też warsztat pracy stolarza i opowieść o tym, jak powstaje miód. Pasieka państwa Dudysów jest w rodzinie już od pięćdziesięciu lat, pszczelarzem był brat pani Janiny, dlatego relacja o życiu królowej, pszczołach robotnicach i trutniach to nie jest tylko teoria. Myślę, że nawet nasz baśniowy przewodnik Kacperek byłby zaskoczony gdyby usłyszał, że pszczoły machają swoimi skrzydełkami z prędkością tysiąc pięćset do dwóch tysięcy machnięć na sekundę, a w jednym ulu może mieszkać aż 70 tysięcy pszczół! Opowieść o zawodzie pszczelarza i poznawanie tajemnic ula to chyba jedna z najbardziej fascynujących historii, jakie można usłyszeć zwiedzając atrakcje w Brennej.
Chlebowa Chata, fot. A. Dudzińska / Chlebowa Chata
Nietoperza Franka, jego siostry i braci można spotkać w znajdującym się nieopodal Obserwatorium Nietoperzy. Czynny od maja do września obiekt naprawdę warto zwiedzić, tylko wcześniej koniecznie należy sprawdzić godziny, w których jest otwarty. Podglądanie przez kamerę nietoperzy, które lato spędzają na strychu szkolnym, to prawdziwa atrakcja Brennej. Mieszkają tu dwa gatunki tych ssaków - podkowiec mały i nocek duży. W obserwatorium można się dowiedzieć, w jakich miejscach hibernują na zimę, dlaczego śpią głową w dół i do czego przy zmyśle echolokacji pomocne mogą być krzewy i drzewa. Jeśli ktoś nie lubi nietoperzy, szybko zmieni zdanie, gdy dowie się, że ssaki te zjadają komary.
Obserwatorium Nietoperzy, fot. Obserwatorium Nietoperzy
Nie jest to ostatnia przyrodnicza atrakcja, do odwiedzenia której chcę Państwa namówić. Kolejny ciekawy obiekt Dom Przyrodnika, znajduje się w oddalonym od Brennej o 33 kilometrów Hażlachu. Multimedialne ekspozycje przybliżą najmłodszym, jak wyglądała kiedyś wiejska chata, czy sklep i jak jest zbudowany ul. Już w 1845 roku górnośląski pszczelarz ksiądz Jan Dzierżoń precyzyjnie opisał, jak skonstruowany jest pszczeli dom. Dzierżoń nazywany jest „ojcem współczesnego pszczelarstwa”. Do Hażlacha musicie się Państwo wybrać sami z dziećmi. Kacperek, Skrzat Górecki na pewno nie oddala się tak daleko od swojego domostwa.
Dom Przyrodnika, fot. Dom Przyrodnika
Świat pszczół to wspaniale działający organizm społecznych zależności. Działają jak dobrze zorganizowane przedsiębiorstwo. W ulu, również tym opisanym przez Jana Dzierżonia, żyje królowa matka, robotnice i trutnie. Pszczoły wchodzą w te role tworząc tak zwaną rodzinę pszczelą. Najwięcej jest robotnic, mniej trutniów, królowa matka jest oczywiście tylko jedna. W pojedynczym ulu liczba pszczół zależy od pory roku – latem jest ich tam nawet 70 tysięcy, zimą ta liczba spada do ok. 20 tysięcy. Zapładniana przez trutnie pszczela matka jest w stanie w odpowiednim okresie złożyć nawet do tysiąca pięciuset jaj dziennie. Miodu nie można marnować – jedna pszczoła produkuje w czasie swojego życia zaledwie jedną łyżeczkę tej najzdrowszej słodyczy.
----------------------------------------------------
43-436 Górki Małe
ul. Breńska 113,
tel. 664 345 019
Beskidzki Dom Zielin Przytulia
adres: ul. Wyzwolenia 69, 43-438 Brenna
telefon: 33 400 00 21