Jura z małym dzieckiem w towarzystwie myszy? Co jest z tymi myszami? Niby wszyscy się ich boją, a jak przychodzi co do czego, to bez myszy nie można się obejść. Mysz Kościelna była już kiedyś naszym przewodnikiem w czasie opowieści o Cieszynie. Teraz jedziemy na Jurę Krakowsko-Częstochowską, a tam kto czeka? Mysz, oczywiście. Myszy mieszkały przecież w każdym porządnym młynie, ale też nie pogardziły bezpieczną norką u bednarza, szewca albo innego rzemieślnika. Drzwi wejściowe do pomieszczeń, w których powstawały buty, beczki czy skórzane pasy otwierały się i zamykały, gdy wchodzili klienci. A za klientami myszy. Nie będzie chyba przesadą, gdy napiszę, że w każdym z takich zakładów mieszkały ich całe stada. Stary Młyn - Muzeum Dawnych Rzemiosł w Żarkach jest wspaniałym miejscem, by przekonać dzieci o wartości rzeczy, które wykonywano kiedyś ręcznie. To miejsce na opowieść o tym, że przedmioty zrobione przez rzemieślników mają w sobie trudną do uchwycenia duszę.
Stary Młyn, Żarki, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Żarki z całą pewnością nie są uważane za miejsce, które wpływało na rozwój całego regionu. A jest dokładnie odwrotnie. To tutaj okoliczni rolnicy sprzedawali swoje plony. W czasie słynnych jarmarków żareckich handlowano kurami, końmi, krowami, ale też zbożem i zrobioną z niego mąką. W miasteczku mieszkały ze sobą zgodnie dwa narody – Polacy i Żydzi. Ci ostatni zaczęli się tutaj osiedlać już w XVI wieku, po tym, jak w 1556 roku król Zygmunt August przyznał miastu prawa targowe. Możliwość organizacji jarmarków wpływała wówczas na rozwój wszystkich polskich miast. Nie inaczej stało się z Żarkami, gdzie handlowano początkowo na placu Starego Rynku, przed kościołem parafialnym. Jednak do dzisiaj, można tu uczestniczyć w tradycyjnych jarmarkach, potargować się albo porozmawiać z zaprzyjaźnionym straganiarzem. Po wojnie plac handlowy przeniesiono w pobliże zabytkowych murowanych stodół. Może warto przez chwilę pospacerować wśród nich, usiąść na ławce, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, jak mogło wyglądać takie targowisko dwieście, albo trzysta lat temu. Jak gospodynie przepychały się, by kupić tłustą gęś, a piekarze zachwalali pachnące bochny właśnie wypieczonego chleba. W soboty nadal można popatrzeć na krzątających się po targowisku gospodarzy, z których część cały czas mieszka w tej samej okolicy, co ich dziadkowie i pradziadkowie.
Stodoły w Żarkach, fot. A. Dudzińska
Jeśli jedziemy na wycieczkę z dziećmi przynajmniej w wieku szkolnym, gorąco namawiam, żeby w czasie wizyty w Żarkach odwiedzić nie tylko muzeum, ale przespacerować się także na żydowski cmentarz. Oczywiście każdy sam musi podjąć decyzję, jednak dla mnie żarecki cmentarz jest wspaniałym pomnikiem międzykulturowego współistnienia dwóch narodów. W całym województwie śląskim nie ma większego miejsca żydowskich pochówków, a znajdziemy na nim około 1100 macew wykonanych z żółtego piaskowca, wapienia czy granitu, a także zabytkowy żeliwny nagrobek – niezwykle rzadki, bo w czasie II wojny światowej wszystkie takie macewy były przetapiane przez Niemców.
Kirkut w Żarkach, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Jestem przekonana, że wizytę w Starym Młynie każde dziecko będzie wspominało z radością. Do tego śpiewająco odpowie na pytanie, gdzie powstają bułki i chleb. Może nawet namówi Państwa na wspólne pieczenie chleba w domu, które będzie początkiem wspólnej, kulinarnej przygody.
Elektryczny młyn, w którym znajduje się Muzeum Dawnych Rzemiosł, powstał sto lat temu i działał do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Charakterystyczny cykl, w czasie którego zboże zamieniało się w mąkę, powtarzał się tu każdego dnia. Co rano rolnicy przywozili żyto albo pszenicę, worki ważono, a ich zawartość wrzucano do magazynów. Następnie ziarno przechodziło przez trzy etapy – było oczyszczane, mielone w mlewnikach, a na końcu odsiewane. Najmłodsi, których nie zainteresuje praca włączanych przez przewodników urządzeń albo multimedialne prezentacje, mogą się bawić w poszukiwanie Myszy Młynki, która to tu, to tam wyskakuje z dziury w czasie zwiedzania.
Stary Młyn, Żarki, fot. T. Renk, www.slaskie.travel
Dzieci poznają także historię wypiekania chleba, czyli w pewnym sensie historię ludzkości. Przecież od najdawniejszych czasów w różnych miejscach na świecie powstawały pszenne podpłomyki, chleby, mace, chapati indyjskie chlebki naan. Wystarczyło tylko zetrzeć ziarna na mąkę. Każdy może zresztą spróbować, jak pracochłonne i długotrwałe było to zajęcie - mieląc mąkę na muzealnych żarnach. Przy odrobinie szczęścia może dostaną Państwo do roztarcia grykę, charakterystyczną kwitnącą na biało roślinę. To właśnie z niej okoliczni piekarze od stuleci przygotowują tatarczuch – ciemny i słodki chleb, który - jako charakterystyczny dla tego regionu Polski - został wpisany na ministerialną listę produktów tradycyjnych. Namawiam też, by po wyjściu z muzeum, w czasie spacerów spróbować rozpoznać kłosy żyta, pszenicy i owsa. To coraz rzadsza umiejętność, nawet wśród starszych.
Zwiedzanie ekspozycji na tyle porusza wyobraźnię, że oprowadzającym niezwykle rzadko zdarza się, by któryś z gości - zapytany o to, czy chciałby pracować w młynie - odpowiadał twierdząco. Dzieci nie są naiwne i doskonale wiedzą, że trzeba się tam naprawdę napracować. Kto miałby wątpliwość, może spróbować i założyć worek mąki na plecy - od razu mu się odechce. Dobrze, że dzisiaj chleb możemy kupić w sklepie albo piekarni, bo chętnych do takiej pracy byłoby niewielu.
W Żarkach odbywały się targi, więc wokół nich powstawały zakłady rzemieślnicze. Lokalne muzeum jest świetnym miejscem, by poznać tajniki pracy piekarza, kołodzieja, szewca czy bednarza. Grając w multimedialne gry najmłodsi zwiedzający przekonają się, że skonstruowanie drewnianej beczki to wcale nie jest taka prosta sprawa. Jeśli chodzi o multimedialne wyposażenie to nie będą Państwo rozczarowani – to muzeum nie trąci myszką!
Hokus Pokuss, fot. K. Zygalski
Sama placówka proponuje także zwiedzanie połączone z cyklem warsztatów w okolicznych placówkach. Najlepsze lizaki na świecie wyprodukować mogą dzieci w czasie słodkich warsztatów w Manufakturze Hokus Pokuss, mistrzem kuchni można zostać w Przystani Leśniów (przyznacie państwo, że wspólnie upieczona pizza może być wspaniałym zakończeniem aktywnie spędzonego dnia), a ekologiczne zabawki przygotować w Pracowni EtnoJura. Jeśli tych atrakcji będzie Państwu za mało, to miło zapowiadają się odwiedziny w jurajskim Wehikule Czasu, którego właściciele prowadzą szkołę rycerską. Pani Justyna i Janusz Nowakowie sami uczestniczą w popularnych spotkaniach odtworzeniowych grup rycerskich, a o czasach średniowiecznych wiedzą chyba wszystko. Ich opowieści o obozach rycerskich, średniowiecznym domu, o strojach noszonych przed wiekami, o tym, jak niegdyś leczono ludzi, albo jak ich karano potrafią rozpalić wyobraźnię.
Przyznajcie, że Jura z małym dzieckiem to bardzo zachęcająca propozycja na wycieczkę.
Żarki, fot. E. Wieczorek / M.Skrabek
Piotr Antoni Steinkeller – o historii tego utalentowanego przedsiębiorcy mogą Państwo przeczytać w Muzeum Dawnych Rzemiosł w Żarkach. Dlaczego chcę mu poświęcić trochę czasu? Otóż odpowiedź na to pytanie będzie znacznie prostsza, gdy uzmysłowimy sobie, że ten słynny na całą Polskę przedsiębiorca przeniósł się do Żarek. Stało się to na początku XIX wieku, a Steinkeller postanowił stworzyć tu modelowe gospodarstwo rolne, którego częścią była także gorzelnia, browar i młyn. Ten obdarzony wizją ówczesny biznesmen prowadził działalność na terenie całego Królestwa Polskiego. Wykorzystywał najnowsze urządzenia, narzędzia i maszyny sprowadzane z Anglii. Zbudował zakład kotłów parowych przędzalnię, cukrownię i zakład budowy maszyn górniczo – hutniczych. I cały czas pamiętał o lokalnej społeczności, a ze swoimi pracownikami podpisywał umowę o pracę, co nie było powszechne w tamtym czasie. W Żarkach wybudował kościół według projektu znanego warszawskiego architekta Henryka Marconiego, a w mieście zainstalował gazowe oświetlenie. Historia Europy powstawała więc także w Żarkach, w których mieszkał przez pewien czas.
Fascynujący był wpływ Steinkellera na komunikację w tym regionie Europy. Zbudował pierwszą linię kolejową w Królestwie Polskim i został przewodniczącym Towarzystwa Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Produkowane w jego zakładach powozy, nazywane od jego nazwiska steinkellerkami, przewoziły podróżnych miedzy Warszawą a Krakowem. Według ówczesnych reklam podróż trwała…22 godziny i 17 minut. Był także prekursorem żeglugi parowej na Wiśle.
-------------------------------------
STARY MŁYN - Muzeum Dawnych Rzemiosł
ul. Ofiar Katynia 5, 42-310 Żarki
tel. 690070772, 690070765
Wehikuł Czasu
ul. Leśna 19, 42-310 Żarki
tel. 603770627
Hocus Pocuss
Piłsudskiego 17, 42-310 Żarki,
tel. 530 815 045
EtnoJura - Pracownia Etnodizajnu
ul. Leśniowska 26, 42-310 Żarki
tel: 730950551