Jechałam tego dnia do Żywca. Plany miałam ambitne – chciałam zwiedzić miasteczko, porobić zdjęcia, może przejść się nad jeziorem i – przede wszystkim pochodzić po górach. Już po raz któryś w życiu odwiedzić żywieckie szlaki i znowu w swoim górskim zeszyciku dodać kolejne przebyte ścieżki. Ale jak człowiek planuje, to Pan Bóg się cieszy. Żywiecczyzna przywitała mnie deszczem.
Cały artykuł przeczytać można tutaj.