Wszystko miało rozpocząć się bardzo niewinnie. Łatwo. Od popularnego fyrtla Beskidu Śląskiego z Klimczokiem, Szyndzielnią i Błatnią na czele. Schroniska, kolejki oraz bliskość Bielska-Białej w teorii oznaczały mrowie ludzi na szlakach, a z kolei to wszystko miało zagwarantować mi lajtowy start i czas na oswojenie się z samotnością przez najbliższe dni. Tyle że pogoda nie zachęciła wielu do podjęcia wędrówek, a ja wcale nie zaczęłam tak łagodnie, jak zamierzałam. Niechcący zaczęłam absolutnie hardcorowo!
Cały artykuł można przeczytać tutaj.