Racibórz, to jedno z najstarszych miast w Polsce. Tutaj żyje i pracuje jeden z wyjątkowych obywateli miasta, którego wyroby trafiają do klientów z Singapuru czy Teksasu. Kaletnik z Raciborza - Dariusz Niestroj, bo o nim mowa, do każdego wyrobu dołącza informacje i drobne suweniry z miasta promując dzięki temu rodzinny Racibórz. Poznajcie jego historię.
Jego przygoda z galanterią skórzaną zaczęła się ponad 4 lata temu. Trafił wówczas przypadkiem na forum internetowe poświęcone garniturom i skórzanym dodatkom. Z czasem, zaczął interesować się tą tematyką coraz bardziej. Potem postanowił zrobić niespodziankę żonie i stworzył torbę na wzór takiej, którą zachwyciła się w internecie. Obecnie jego wyroby zamawiane są przez ludzi z całego świata.
Przede wszystkim pasja
Z wykształcenia jest technikiem administracji, pracował też kilkanaście lat w raciborskim szpitalu. Od 4 lat tworzy wyroby ze skóry na zamówienie i jak sam mówi, jest to nie tylko jego praca, ale przede wszystkim pasja. Do stworzenia pierwszej torby użył m.in. widelca i sznurka typu dratwa. Dziś posiada własny warsztat z pięknym widokiem na panoramę Raciborza, gdzie tworzy skórzane cuda przy użyciu bardziej zaawansowanych narzędzi, choć w dalszym ciągu ręcznie.
- Kaletnictwo to czasochłonne zajęcie. W moim warsztacie tworzę wszystko od podstaw. Nie mam maszyn, które pozwalają mi przyspieszyć niektóre procesy. W tworzeniu pomagają mi proste narzędzia, które kolekcjonowałem przez kilka lat. Początkowo kaletnictwem zajmowałem się po pracy, szybko doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie robić obu rzeczy na raz. Zrezygnowałem z pracy przede wszystkim dlatego, że na świecie pojawił się mój syn, dla którego nie chciałem być tatą z „doskoku”– opowiada kaletnik.
Wszyscy doceniają dokładność, sposób wykonania, ale przede wszystkim to, że każda torba jest wyjątkowa i na pewno nikt nie posiada drugiej takiej samej.
Dariusz Niestroj dostawał już propozycje od firm, aby produkować skórzane wyroby na większą skalę. Nie zdecydował się na to, głównie dlatego, że musiałby wówczas zmechanizować swój warsztat.
- Nie chcę odejść od produktu typu hand made, bo to właśnie sposób wytworzenia przyciąga do mnie miłośników skórzanej galanterii. Zdaję sobie sprawę, że te produkty nie są dla wszystkich, głównie ze względu na ich cenę, ale być może właśnie fakt, że moje wyroby są niszowe podnosi ich wartość, nie tylko materialną. Kiedyś usłyszałem od jednego klienta, że nie kupuje ode mnie skórzanej torby, on kupuje dzieło sztuki. Wówczas zrozumiałem, że ludzie płacą nie tyle za materiał i dodatki, ale przede wszystkim, za to, że dana torba, pasek, czy wizytownik są robione specjalne dla nich - ręcznie, a dodatkowo wszystko wygląda dokładne tak jak to sobie wymyślili – mówi.
Warto podkreślić, że poza rozwojem umiejętności i sztuki związanej stricte z kaletnictwem pan Dariusz skupia się również na rozwijaniu umiejętności lingwistycznych, musiał też przyswoić wiedzę z zakresu prowadzenia profili na portalach społecznościowych i strony internetowej, zgłębić tajniki promocji i sprzedaży. Jednak tym, co może zdziwić najbardziej jest fakt, że plany rozwoju samej działalności są związane z osobami niepełnosprawnymi.
- Chcę rozwijać mój warsztat, głównie po to, aby skrócić czas oczekiwania na zamówienie (obecnie na torbę trzeba czekać pół roku). Chciałbym zatrudnić osobę niepełnosprawną do pomocy. Już dawno przekonałem się, że są to ludzie, którzy mają nieprawdopodobne talenty, wykonują swoją pracę dokładnie i z zaangażowaniem. Jedyne czego potrzebują, to szansy i wiedzy. Ja mogę zapewnić jedno i drugie, a jednocześnie zdobyć wartościowego pracownika – podkreśla D. Niestroj.
Ambasador miasta
Kaletnik z Raciborza klientom z całego świata, którzy odwiedzają jego warsztat, poleca atrakcje w mieście - zamek, raciborski rynek, browar. Dodatkowo do każdego wyrobu dołącza drobne informacje na temat miejsca ich pochodzenia. Dariusz Niestroj jest ewenementem w nie tylko skali regionu, ale i Polski. Z kolei jego postawa i zaangażowanie jako raciborzana stało się wizytówką i chlubą 800-lecia miasta.
źródło: Katarzyna Ekiert/ Adventure Media
Fot: Archiwum prywatne Dariusza Niestroja