Popularność netflixowej produkcji „Wiedźmina”, realizowanej m.in. w scenerii zamku Ogrodzieniec w Podzamczu, spowodowała gwałtowny wzrost zainteresowania tym miejscem. Ale przecież wiele różnych miejsc naszego województwa „zagrało” w filmach. O tych miejscach i o tych filmach chciałbym dziś parę słów napisać.
Miejsca w województwie śląskim, które utrwalono w kadrach filmów fabularnych i serialach (z wyłączeniem filmów dokumentalnych), można podzielić na dwie duże kategorie: te, które zagrały same siebie (np. Klasztor Jasnogórski w oblężeniu Jasnej Góry przez Szwedów), czy te, które wykorzystano jako scenerię filmów nie związanych fabułą z konkretnym miejscem (np. wspomniany na początku zamek Ogrodzieniec w „Wiedźminie”). Bez względu jednak na to, czy miejsca w naszym regionie zagrały siebie, czy tylko scenerię – piszę o nich, zachęcając jednocześnie do ich odwiedzenia. Skoro zainteresowały one filmowców, Was też powinny.
Gdybyśmy chcieli urządzić wycieczkę po najbardziej rozpoznawalnych miejscach województwa śląskiego utrwalonych na taśmie filmowej, przebiegłaby ona z północy na południe naszego regionu – od Częstochowy, poprzez Jurę Krakowsko-Częstochowską, zurbanizowane centrum, nazwane aktualnie Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią, przez Pszczynę, Bielsko-Białą i Cieszyn – po Beskidy. Udajmy się więc tym szlakiem.
Klasztor Jasnogórski, z charakterystyczną wieżą zbudowaną w 1906 r., zagrał w filmie Jerzego Hoffmanna „Potop” (1974 rok) sam siebie. Pamiętamy z Sienkiewicza czy Hoffmanna ten moment, kiedy Andrzej Kmicic (Daniel Olbrychski) po wyzdrowieniu z ran, zadanych przez Michała Wołodyjowskiego, w towarzystwie wiernego Soroki i Kiemliczów udaje się Częstochowy, by bronić Jasnej Góry przed Szwedami. Pod przybranym nazwiskiem Babinicz bohatersko niszczy szwedzką kolubrynę.
Pierwsze ekranizacje „Potopu” miały miejsce w 1912 i 1915r., a ten zrealizowany przez Hoffmanna był trzecią ekranizacją sienkiewiczowskiej powieści. Film zgromadził czołówkę polskich aktorów. W rolach pierwszo- i drugoplanowych wystąpiło łącznie blisko czterystu aktorów i tysiące statystów, dla których przygotowano 23 tys. kostiumów i mnóstwo rekwizytów.
Częstochowa, sylwetka Klasztoru Jasnogórskiego, fot. OPEN group
Jasna Góra ocalała w szwedzkim potopie i ma się dobrze. Dziś to jedno z najważniejszych w kraju i Europie miejsc pielgrzymkowych. Rokrocznie miliony pątników przychodzą do cudownego wizerunku Matki Bożej, zwanej Częstochowską lub Czarną Madonną. Według legendy, jest to obraz namalowany przez świętego Łukasza na desce stołu Najświętszej Rodziny, z najnowszych jednak badań wynika, że jest to ikona bizantyjska z VI-VIII w.
Dzisiejszy Klasztor Jasnogórski to zlepek budowli powstałych od XV w. do początku XX w. – czyli od gotyku po barok i neobarok, a zwiedzane przez pielgrzymów i turystów: Kaplica Matki Bożej Częstochowskiej, Bazylika, Sala Rycerska i wnętrza klasztoru to prawdziwa skarbnica sztuki. Atrakcją są też muzea jasnogórskie: 600-lecia, Skarbiec i Bastion św. Rocha (Skarbiec Pamięci Narodu).
Na południowy wschód od Częstochowy, w kierunku Krakowa ciągnie się malownicza Jura Krakowsko-Częstochowska. Cel dłuższych i krótszych wycieczek pieszych, rowerowych, konnych, mekka wspinaczy skałkowych i jaskiniowych. Okazuje się, że także miejsce zainteresowania filmowców.
Jednym z ciekawszych miejsc, utrwalonych w rodzimej kinematografii, jest podczęstochowski Olsztyn, do którego w połowie lat 60. XX w. zjechali filmowcy, by wśród skalnych ostańców i ruin zamku zbudować scenografię do „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, w reżyserii Wojciecha Hassa (1964 r.).
Olsztyn ruiny zamku - sceneria filmu "Rękopis znaleziony w Saragossie", fot. Lighthouse Media
Leżący ok. 12 km na południowy wschód od Częstochowy zamek Olsztyn jest jedną z warowni „Orlich Gniazd”. Góruje nad niespełna 2,5 tysięcznym miasteczkiem i wraz z towarzyszącymi mu wapiennymi skałkami stanowi niezwykle malowniczy widok. Powstał w czasach panowania Kazimierza Wielkiego jako jedna z warowni strzegących granic Królestwa Polskiego przed Czechami. Do naszych czasów najlepiej zachowała się trzydziestopięciometrowa wieża, która służyła jako więzienie dla skazanych na śmierć głodową albo schronienie w czasie oblężenia. Na południe od wzgórza zamkowego i miasteczka leży rezerwat Sokole Góry, obejmujący 10 wzniesień i kilkanaście jaskiń, dostępnych tylko dla grotołazów (warto w tym miejscu nadmienić, że okolice Olsztyna wraz ze Złotym Potokiem miały być obszarem planowanego już od ponad 20 lat Jurajskiego Parku Narodowego).
Wróćmy jednak do „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. Film, będący adaptacją powieści Jana Potockiego, pokazuje niezwykłe przygody kapitana gwardii króla Hiszpanii, Alfonsa van Wordena (w tej roli Zbigniew Cybulski), który podróżuje przez góry Sierra Morena.
Olsztyn skałki na wzgórzu zamkowym - filmowe góry Sierra Morena, fot. Edward Wieczorek
Na potrzeby filmu wśród ruin powstała opuszczona gospoda nawiedzana przez tajemnicze postaci, duchy i wisielców, zaś wśród okolicznych trawiastych wzniesień z wapiennymi ostańcami poruszali się bohaterowie filmu. Innymi słowy – okolice Zamku Olsztyńskiego zagrały Hiszpanię.
Kilka lat później – w 1968 r. – Jerzy Antczak kręcił w Olsztynie kilka plenerowych ujęć do serialu „Hrabina Cosel” (w tytułowej roli zagrała Jadwiga Barańska). Na wzgórzu pod zamkiem nakręcono sceny pościgów, ucieczkę hrabiny oraz przejazd kuriera ze stolicy, który zdążał konno do Augusta Mocnego, króla Polski (warto w tym miejscu dodać, że po zdjęciach kareta, którą jechała hrabina, stała na podwórzu olsztyńskiej remizy strażackiej i budziła duże zainteresowanie mieszkańców i turystów).
Olsztyn, skałki wzgórza zamkowego, fot. Edward Wieczorek
Pod zamkiem w Olsztynie były także kręcone sceny do filmu „Demony wojny według Goi” Władysława Pasikowskiego (1998 r.), z Bogusławem Lindą w jednej z głównych ról (tu Olsztyn oddawał scenerię Bośni), oraz „Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego (2010 r.).
Kolejny zamek na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej – Bobolice – grał w serialu fabularnym Wojciecha Pacyny „Korona królów”, gdzie przeistaczał się w średniowieczny Wawel (2018-2020), zaś sąsiedni Mirów zagrał w ostatnim filmie Andrzeja Wajdy „Powidoki” (2016 r.) o niepokornym malarzu Władysławie Strzemińskim. Przejmująca, a zarazem zabawna jest scena, kiedy kaleki Strzemiński stacza się wraz z uczestnikami pleneru malarskiego ze wzgórza zamkowego w Mirowie.
Ruiny zamku Mirów, fot. Lighthouse Media
Zamek Bobolice, fot. Szymon Nitka, znakraj.pl
Jednak największą popularność spośród wszystkich zamków jurajskich i ich ruin, potocznie nazywanych „orlimi gniazdami”, zyskał Zamek Ogrodzieniec w Podzamczu.
Podzamcze, ruiny zamko Ogrodzieniec, fot Lighthouse Media
Zbudował go w poł. XIV w. król Kazimierz Wielki, na miejsce spalonego pod koniec XIII w. grodu drewniano-ziemnego. Na pocz. XV w. Włodkowie herbu Sulima przekształcili go w murowany zamek gotycki, rozbudowany przez Bonerów w latach 1530-1545 w renesansową rezydencję, zniszczoną w czasie najazdu szwedzkiego w 1655 r. Odbudowany przez Stanisława Warszyckiego w 1669 r. został ponownie spalony przez Szwedów w czasie wojny północnej w roku 1702. Od tego czasu pozostaje w trwałej ruinie, zabezpieczonej i udostępnionej do zwiedzania.
Zamek Ogrodzieniec zagrał już w kilku filmach, by wspomnieć tylko o „Janosiku” w reżyserii Jerzego Passendorfera (1974 r.), gdzie nakręcono jakieś epizody, i w „Rycerzu” Lecha Majewskiego (1980 r.). Ten ostatni to prawie średniowieczna ballada rycerska z doskonałą obsadą (Daniel Olbrychski, Jan Frycz, Piotr Machalica) i rzadko spotykanym w polskim filmie klimacie, uzyskanym także przez samą scenerię ogrodzienieckiego zamku.
Dziedziniec zamku Ogrodzieniec w Podzamczu, foto Edward Wieczorek
W Podzamczu Andrzej Wajda nakręcił swoją wizję „Zemsty” Aleksandra Fredry (2002 r.), na potrzeby której w poprzek dziedzińca zamkowego zbudowano styropianowy mur. Zamek Ogrodzieniec w Podzamczu zagrał także w najnowszej realizacji Netflixa – serialu fabularnym „Wiedźmin” w reżyserii Alika Sacharowa (2019). W tym ostatnim Ogrodzieniec stał się zamkiem Sodden, w sąsiedztwie którego doszło do decydującej batalii z wojowniczym Nilfgaardem.
Najbardziej rozpoznawalnym fragmentem górnośląskiego pejzażu kulturowego są „familoki”, a wśród nich – robotnicze osiedle Nikiszowiec w Katowicach, wpisane w 2011 r. na listę Pomników Historii. Właśnie w powszechnej świadomości Nikiszowiec i sąsiedni Giszowiec zaistniały dzięki filmom Kazimierza Kutza. On nie tylko jako pierwszy wyartykułował skomplikowane dzieje górnośląskiego ludu, ale też pokazał Polsce (i zapewne całemu światu) górnośląskie „familoki”. Dziś ten fragment architektonicznego dziedzictwa regionu to „oczywista oczywistość” (prestiżowy wpis na listę Pomników Historii nie wziął się znikąd), a Nikiszowiec, Giszowiec, kolonia „Dębieńsko” w Czerwionce-Leszczynach, „Ficinus” w Rudzie Śląskiej znajdują się na Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego. Rokrocznie odwiedzają je tysiące turystów, część z nich w ramach dorocznego Święta Szlaku Zabytków Techniki – Industriady.
Katowice fregment osiedla robotniczego Nikiszowiec, fot. wwww.slaskie.travel T. Renk
Katowice fregment osiedla robotniczego Nikiszowiec, fot. wwww.slaskie.travel T. Renk
Śląską sagę Kazimierza Kutza otwiera film „Sól ziemi czarnej” (1969 r.), pokazujący przygotowania i przebieg II powstania śląskiego, umiejscowionego w filmie wśród ceglanych „familoków” Nikiszowca i szopienickiej Wilhelminy. Powstanie widzimy oczami głównego bohatera, Gabriela Basisty (Olgierd Łukaszewicz). Po początkowym sukcesie zdobycia miasta, powstańcy ponieśli klęskę, a rannego Gabriela dziewczęta przeniosły przez graniczną Brynicę do Sosnowca. Do najciekawszych fragmentów filmu należy scena oglądania Polski przez Gabriela przez lunetę z wieży wodnej (słynne powiedzenie jednego z powstańców: „stoi jak tyn łón z kerego, żeś się wzioń”) w Szopienicach – Borkach.
Katowice - Szopienice, wieża wodna na Borkach, fot. Andrzej Stempa Wikimedia Commons
Wróćmy jednak do scenerii „Soli ziemi czarnej”, czyli Nikiszowca. To unikalne osiedle robotnicze, zaprojektowane przez Emila i Georga Zillmannów dla górników spółki Spadkobiercy Jerzego von Giesche, w latach 1908-1919. Nikiszowiec składa się z 9 zamkniętych kwartałów, powiązanych z sobą ulicami i przewiązkami z bramami. Był niegdyś osiedlem samowystarczalnym, z wszystkimi potrzebnymi do życia usługami, tworzącym zarazem swoisty socjologiczny „mikrokosmos”. Nikiszowiec zagrał też w innych filmach. Wspomnę tu o „Angelusie” Lecha Majewskiego (2001 r.), ukazującym grupę malarzy nieprofesjonalnych, (tzw. Grupę Janowską) z Teofilem Ociepką, zainteresowanych także okultyzmem.
Katowice, osiedle robotnicze Nikiszowiec, www.slaskie.travel fot. T. Renk
Na Nikiszowcu kręcona była też „Barbórka” Macieja Pieprzycy (2005 r.), jeden z odcinków serialu telewizyjnego „Święta polskie”. To komedia romantyczna, pokazująca na tle górniczego święta romans Ślązaczki i prostej robotnicy Basi (Iwona Sitkowska) i zaproszonego na obchody Barbórki aktora serialowego Jakuba (Marcin Dorociński). Film był kręcony także w podziemiach zabytkowej kopalni „Królowa Luiza” (dziś część „Sztolni Królowa Luiza”) w Zabrzu.
Katowice, różne typy domków osiedla robotniczego Giszowiec, fot. www.slaskie.travel T. Renk
Katowice, różne typy domków osiedla robotniczego Giszowiec, fot. www.slaskie.travel T. Renk
Sąsiadujące z Nikiszowcem osiedle Giszowiec, zwane często miastem-ogrodem, również zaprojektowane przez Zillmannów, powstało w latach 1906-1910. W odróżnieniu od innych osiedli i kolonii robotniczych, składało się z ponad 300 domków jedno-, dwu- i czterorodzinnych, otoczonych ogródkami. Życie na takim osiedlu toczyło się dużo wolniej niż w centrum wielkiego miasta, nic więc dziwnego, że próba przesiedlenia mieszkańców z takiego idyllicznego otoczenia była dla nich dramatem. Problem ten został pokazany w innym filmie Kazimierza Kutza, „Paciorki jednego różańca” (1979 r.), w którym emerytowany górnik Habryka (Augustyn Halotta) z uporem odmawia opuszczenia domku, przeznaczonego do wyburzenia pod nowe osiedle. Po wielu namowach, groźbach i szykanach, przenosi się wraz z żoną do podarowanej mu willi w Katowicach. Jednak w tym obcym, pustym domu oboje czują się źle. Habrykowa (Marta Straszna) stara się jak może stworzyć choć namiastkę dawnego domu. Jednak mąż wkrótce umiera, jak stare drzewo, które usycha tuż po przesadzeniu.
Kazimierz Kutz w swoich realizacjach nie pominął też Katowic. Rynek z Teatrem Śląskim w tle i cmentarz żydowski przy ul. Kozielskiej zagrały w „Zawróconym” (1994 r.), a Kopalnia Węgla Kamiennego „Wujek” – w „Śmierci jak kromka chleba” (1994 r.). Film ten jest fabularną rekonstrukcją wydarzeń na kopalni „Wujek” po wprowadzeniu stanu wojennego, zakończonych brutalną pacyfikacją kopalni, w wyniku której zginęło 9 górników.
Kazimierz Kutz pokazał też Katowice w fabularnej opowieści o początkach konspiracji na Śląsku w czasie hitlerowskiej okupacji, „Na straży swej stać będę” (1983 r.). Pamiętam budynek Urzędu Wojewódzkiego, udekorowany na potrzeby filmu olbrzymimi czerwonymi flagami ze swastyką. Oprócz gmachów publicznych (np. wspomniany Urząd Wojewódzki czy stary dworzec kolejowy), zagrały w nim modernistyczne budynki mieszkalne przy ul. PCK.
Centrum Katowic (teatr, rynek, Park Kościuszki) stanowi też tło epickiej opowieści Pawła Komorowskiego o obronie Katowic we wrześniu 1939 r. – „Ptaki ptakom” (1979 r.).
Katowice, wieża spadochronowa w Parku Kościuszki, foto Edward Wieczorek
Niewiele jest w Polsce pałaców z tak kompletnie zachowanym wyposażeniem, jak zamek w Pszczynie. Znawcy twierdzą, że po Łańcucie i Wawelu to jedna z najładniejszych rezydencji południowej Polski. Nic zatem dziwnego, że filmowcy umyślili sobie wykorzystanie tych wnętrz jako scenografii filmowych.
Zaczęło się w 1963 r. od „Pamiętnika pani Hanki” w reżyserii Stanisława Lenartowicza. Tytułowa bohaterka jest kobietą młodą i piękną, a jej życie toczy się między balami, rautami i romansami. Pałac pszczyński zagrał w filmie bliżej nieokreślone wnętrza pałacowe i hotelowe.
Najbardziej jednak rozpoznawalnym filmem, niemal wizytówką pałacu, był film Filipa Bajona „Magnat” (1986 r.) i jego wersja telewizyjna – serial „Biała wizytówka”.
Pszczyna widok zamku pszczyńskiego od strony parku, fot. www.slaskie.travel T. Renk
Pokazane w nich życie rodziny von Teussów to nic innego, jak sfabularyzowana opowieść o właścicielach pałacu pszczyńskiego Hochbergach von Pless. W filmie jest miłość, zdrada, walka o zachowanie rodowej fortuny i pozycji, dramaty i skandale, wzajemne relacje polsko-niemieckie i doniosłe wydarzenia w dziejach Górnego Śląska lat 1900-1935. Nie brakuje tu także cesarskiego polowania. Ciekawostką z planu filmowego jest fakt śmierci jednego z „aktorów” filmu – żubra „Kadera”, który padł w trakcie kręcenia sceny polowania (prawdopodobna przyczyna śmierci – zawał). Jego wypchane zwłoki stanowią dziś część zamkowej ekspozycji myśliwskiej w Pszczynie.
Film „Magnat” został uhonorowany Nagrodą Specjalną Jury i Brązowymi Lwami dla Bogusława Lindy (filmowego Bolka) na Festiwalu w Gdańsku w 1987 roku.
Pszczyna - Sala Lustrzana w zamku, fot. www.slaskie.travel T. Renk
Pałac w Pszczynie w obecnym kształcie to wielokrotnie prze- i rozbudowywany zamek gotycki książąt cieszyńskich. Ostateczny kształt otrzymał w latach 1870-1876 w trakcie przebudowy wg projektu architekta francuskiego Aleksandra Hipolita Destailleura, na zlecenie księcia Hansa Heinricha XI. To wówczas powstała reprezentacyjna trzybiegowa klatka schodowa, wzorowana na wersalskiej, i wówczas zbudowano Salę Lustrzaną z parą luster o pow. 14 m2 każde. Po śmierci Hanse Heinricha XI władzę nad włościami w Pszczynie i Książku k. Wałbrzycha (Dolny Śląśk) objął syn Hans Heinrich XV, ożeniony z Angielką Mary Theresą Olivią Cornwallis-West, nazywaną Daisy. To właśnie ta para i ich potomstwo są bohaterami „Magnata” i „Białej wizytówki”.
Dodajmy przy okazji Pszczyny, że w czasie I wojny światowej w latach 1914-1917 w pałacu mieściła się główna kwatera cesarska i sztab wojsk niemieckich.
Malownicza sceneria Beskidu Śląskiego i Żywieckiego parokrotnie posłużyła filmowcom za scenerię kręconych obrazów. Największą popularność zdobyła beskidzka Trójwieś (Istebna, Jaworzynka, Koniaków). Właśnie w scenerii Koniakowa i Jaworzynki kręcono finałową scenę ostatniego odcinka serialu wszechczasów „Czterej pancerni i pies” Konrada Nałęckiego (1969 r.) – ślub Janka (Janusza Gajosa) z Marusią (Polą Raksą) i Gustlika (Franciszka Pieczki) z Honoratą (Barbarą Krafftówną). Starsze pokolenie pamięta rozśpiewaną kawalkadę bryczek i drabiniastych wozów, zmierzających drogą od Ochodzitej w kierunku Jaworzynki. W Jaworzynce kręcona była scena powitania młodych par i biesiady weselnej. Ten fragment filmu możecie obejrzeć na stronie Zespołu Regionalnego "Istebna" https://www.facebook.com/Istebna/videos/1739372005357/
Drewniana chałupa góralska z czerwonym, blaszanym dwuspadowym dachem naczółkowym i facjatką, która w filmie służyła za dom weselny, stoi do dziś w pobliżu remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Jaworzynce.
Sceny z serialu wszechczasów „Czterej pancerni i pies”, fot. z archiwum Zespołu Regionalnego "Istebna”
Szosa w centrum Koniakowa z Ochodzitą w tle, fot. Edward Wieczorek
Żyją też statyści z zespołu regionalnego „Istebna”, którzy towarzyszyli filmowanemu orszakowi weselnemu. W 2011 r. zorganizowano nawet wieczór wspomnień członków zespołu z Małgorzatą Niemirską (filmową Lidką) podczas imprezy „Powrócimy wierni – wesele góralskie po latach”.
Istebna „zagrała” też w filmie Henryka Kluby „Słońce wschodzi raz na dzień” (1967 r.), z Franciszkiem Pieczką w roli głównej. Ze względu na ówczesną cenzurę, przeleżał na półce 5 lat. Jego premiera miała miejsce dopiero w 1972 r. Film opowiada o konflikcie miejscowych górali pod przywództwem Haratyka (Franciszek Pieczka) z władzą ludową (stąd też jego „leżakowanie” w oczekiwaniu na premierę).
Istebna - kościół MB Fatimskiej na Stecówce, fot. Gminny Ośrodek Kultury, Promocji, Informacji Turystycznej I Biblioteka Publiczna w Istebnej
Najnowszą realizacją, filmowaną w plenerach Istebnej (kościółek na Stecówce) i okolicy (droga S1 z tunelem w Lalikach i wiaduktem w Milówce), jest „Och Karol 2” Piotra Wereśniaka (2011 r.). Film nawiązuje do popularnego poprzednika „Och Karol” z 1985 r. i podobnie, jak tamten, opowiada o perypetiach miłosnych tytułowego bohatera (Piotr Adamczyk) z licznymi kobietami.
Widok z szosy Milówka - Koniaków na dolinę Olzy, fot. Edward Wieczorek
Współczesna Trójwieś beskidzka oferuje turystom znakomite warunki wypoczynku i rekreacji ruchowej tak latem, jak (a może zwłaszcza) zimą. Składa się na nie bogata baza noclegowa, naśnieżane i oświetlane stoki narciarskie z wyciągami (Zagroń, Złoty Groń), centrum narciarstwa biegowego, znakowane szlaki turystyczne i spacerowe, trasy rowerowe i nordic walking. A do tego liczne placówki muzealne i izby regionalne.
Sąsiadujący z Beskidem Śląskim Beskid Żywiecki, a ściślej okolice Ujsoł, Rajczy i Rycerki, zagrały w filmach Janusza Kidawy: „Żeniac” (1983 r.) i „Sprawa się rypła” (1984 r.). Ten pierwszy jest utrzymaną w konwencji ballady ludowej opowieścią o perypetiach bohatera filmu Stacha (Edward Kusztal), starego kawalera (tytułowego „żeniaca”), który za wszelką cenę chce się ożenić. Oprócz zawodowych aktorów, wystąpili tu mieszkańcy okolic Ujsoł i Złatnej.
Plenery Beskidu Żywieckiego - Hala Miziowa, fot. Lighthouse Media Jakub Krawczyk
Plenery Beskidu Żywieckiego - Wielka Racza, fot. Lighthouse Media Jakub Krawczyk
Z kolei „Sprawa się rypła” to opowieść o pompatycznej imprezie urodzin stuletniej mieszkanki jednej z wsi, która ma być transmitowana przez telewizję. Nastąpił jednak „mały” problem: jubilatka nie dożyła. Następuje więc przebieranka, impreza jest transmitowana, a w tle – malownicze plenery Beskidu Żywieckiego.
Epizodyczne fragmenty polskich filmów fabularnych kręcono także w innych miejscach. Chcę tu tylko wspomnieć o familokach w Rudzie Śląskiej – Rudzkiej Kuźnicy („Zgorszenie publiczne” Macieja Prykowskiego z 2009 r.), o hałdzie „Ajska” w Świętochłowicach-Chropaczowie („Koniec wakacji” Stanisława Jędryki z 1974 r.), o salonie kąpielowym w pałacu Dietla w Sosnowcu („Między ustami a brzegiem pucharu” Zbigniewa Koźmińskiego z 1970 r.), o kąpielisku „Panorama” w Bielsku-Białej („Jutro Meksyk” Aleksandra Ścibor-Rylskiego z 1965 r.) czy o cieszyńskim Teatrze im. Adama Mickiewicza, w którym Andrzej Wajda kręcił sceny teatralne z „Ziemi obiecanej” (1974 r.), a Jan Łomnicki – „Modrzejewską” (1989r.)
Cieszyn, budynek Teatru im. Adama Mickiewicza, którego wnętrza zagrały w "Ziemi Obiecanej", foto Tomasz Renk, www.slaskie.travel
To, o czym wyżej piszę, nie wyczerpuje tematu. Sam wiem o wielu innych filmach, które tu celowo pominąłem, bo przecież nie piszę katalogu realizacji filmowych w naszym regionie. Miłośnicy filmów i znawcy województwa śląskiego będą umieli skojarzyć miejsca z oglądanych filmów z konkretnymi lokalizacjami. I w tej zabawie życzę sukcesów.
Artykuł autorstwa: Edwarda Wieczorka (+) z dnia 21 luty 2020, aktualizacja: Magdalena Pawlica z dnia 15 listopad 2024