Goethego szpiegowska podróż do Tarnowskich Gór, czyli kiedy Górny Śląsk był drugą Anglią

Autor:
Edward Wieczorek
Data publikacji:
07 Luty 2020
Odsłuchaj tekst

4 września 1790 r. do Tarnowskich Gór przyjechał 49-letni Johann Wolfgang Goethe, niemiecki poeta przełomu XVIII i XIX wieku i najwybitniejszy przedstawiciel literatury niemieckiej, ale także jeden z najbardziej znaczących w skali światowej, dramaturg, prozaik, uczony, polityk i mason. Nie przyjechał tu jednak szukać natchnienia. W dzisiejszych realiach jego podróż określilibyśmy bowiem jako szpiegostwo przemysłowe. Po co więc Goethe przyjechał do Tarnowskich Gór?

Druga Anglia

Pod koniec XVIII i w XIX wieku Anglia była wzorcem rozwoju przemysłowego. Tak jak dziś mówimy o „drugiej Japonii” wówczas mówiono o „drugiej Anglii”, jak pisze Józef Piernikarczyk, historyk górnośląskiego przemysłu: „Anglia, ta wielka nauczycielka ludów, znalazła w Górnym Śląsku swego pierwszego i najpojętniejszego ucznia wśród różnych narodów kontynentu”.
To, że Górny Śląsk pod koniec XVIII wieku zaczął stawać się drugą Anglią, zawdzięcza się zaledwie dwóm osobom: Fryderykowi Antoniemu von Heinitzowi i jego siostrzeńcowi Fryderykowi Wilhelmowi von Redenowi.
Heinitz był w kręgu niemieckim najwybitniejszym specjalistą od spraw górniczych, hutniczych, solnych, menniczych, znał przemysł prawie całej Europy, a w saksońskim Freibergu utworzył pierwszą na świecie Akademię Górniczą. Parał się też rolnictwem i leśnictwem oraz znał biegle siedem języków – w tym polski. Jego siostrzeniec Reden studiował w Getyndze nauki przyrodnicze, a na uniwersytetach w Halle i Hanowerze prawo ogólne i górnicze.

Reden, fragment pomnika z Chorzowa, foto Edward Wieczorek

W 1776 r. w Anglii Reden z Heinitzem objechali Bristol, Salisbury, Bath, Birmingham, Manchester, Sheffield, i Chester – najważniejsze wówczas ośrodki przemysłowe. Ich podróż dziś określilibyśmy jako szpiegostwo przemysłowe, ale wówczas nikt się tym nie przejmował. Celem tej podróży było poznanie zasad działania kopalń węgla kamiennego, funkcjonowania koksowni, wytopu żelaza na koksie, pracy hut, odlewni, walcowni, szlifierni, stosowania maszyn i urządzeń wyciągowych, maszyn parowych, kanałów odwadniających i transportowych, bitych dróg itp. Pod egidą państwa pruskiego Heynitz i Reden zaczęli sprowadzać na Górny Śląsk najnowsze technologie, urządzenia i wysoko kwalifikowane kadry. Przebywali tutaj m.in. Jeremiah Homfrey, John i Wiliam Wilkinson, a na stałe osiadł John Baildon i August Friedrich Holtzhausen. A zaczęło się od renesansu górnictwa kruszcowego w Tarnowskich Górach.

Renesans tarnogórskiego górnictwa i „machina piekielna”

W 1783 r. Reden rozpoczął w Tarnowskich Górach budowę kopalni kruszców, którą nazwano „Fryderyk”. Rudę przetapiano w strzybnickiej hucie cynku i ołowiu, także nazwanej „Fryderyk”. Aby ułatwić drążenie sztolni i odwadnianie pokładów, sprowadzono w 1787 r. z Cardiff w Anglii maszynę parową konstrukcji Hompfraya na licencji Newcomena, jedną z pierwszych, jakie zainstalowano na kontynencie poza Anglią (pierwszą poza Anglią była z 1722 r. w kopalni srebra w Bańskiej Szczawnicy). Drogą morską dostarczono ją do Szczecina, następnie Odrą do Koźla i wozami do Tarnowskich Gór. Ustawiono ją na szybie „Abrahama” i w 1788 r. uruchomiono. Górnicy i okoliczni mieszkańcy określali ją jako „machinę piekielną”.

Maszyna parowa zainstalowana w Tarnowskich Górach rys. z epoki, za www.montes.pl

Wkrótce potem w Tarnowskich Górach działało już 6 maszyn parowych, ale do odwadniania coraz większych wyrobisk maszyny już nie wystarczały i w 1785 r. rozpoczęto drążenie sztolni odwadniających „Boże wspomóż” i „Fryderyk”. Ta ostatnia, licząca prawie 5 km głównego odcinka (nie licząc odgałęzień), ukończona w 1806 r., odprowadzała wodę wprost do Dramy.
Jej fragmentem jest dziś jedna z największych atrakcji naszego regionu – 600-metrowa „Sztolnia Czarnego Pstrąga” w Parku Repeckim, udostępniona turystom w 1957 r. Jej zwiedzanie odbywa się łodziami między dwoma szybami (niegdyś wentylacyjnymi) „Ewa” i „Sylwester”. Sztolnia jest jednym z obiektów Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego.

Fragment podziemi Sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach, foto Edward Wieczorek

Szyb „Sylwester” Sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach, foto Edward Wieczorek

Podobną atrakcję stanowią też fragmenty podziemnych wyrobisk tarnogórskich w rejonie szybów „Żmija” i „Anioł”, udostępnione jako Zabytkowa Kopalnia Srebra.
Obie wspomniane atrakcje oraz 26 innych obiektów, związanych z tarnogórskim górnictwem, zostały wpisane w 2017 r. na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, zaś Zabytkowa Kopalnia Srebra zyskała w 2019 r. prestiżowy Złoty Certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej. Dodam tylko, że podobnie jak Sztolnia Czarnego Pstrąga jest ona jednym z obiektów Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego.

Szpiegowska podróż

Wróćmy więc do tytułowej szpiegowskiej podróży Goethego na Śląsk.
Cieszący się coraz większą sławą pisarz i poeta, w 1775 r. został zaproszony przez księcia sasko-weimarskiego Karola Augusta do Weimaru, gdzie na dworze książęcym zarządzał różnymi sektorami administracji państwowej (m.in. kierował komisją do spraw wojny, sprawami finansowymi budową dróg oraz okresowo zajmował się zagadnieniami kulturalnymi). Można powiedzieć, że pełnił rolę ministra rządu.

Johann Wolfgang Goethe jako saski minister, foto wikipedia.org

Będąc odpowiedzialnym za finanse księstwa, usiłował w 1784 r. uruchomić nieczynne kopalnie kruszcu w Illmenau. Na przeszkodzie stanęła jednak woda zalewająca wyrobiska. Dowiedziawszy się o jej pompowaniu w Tarnowskich Górach na pruskim Śląsku przy użyciu maszyny parowej, Goethe wraz z księciem Karolem Augustem odbył we wrześniu 1790 r. podróż do Tarnowskich Gór. Na pamiątkę swego pobytu tym gwareckim mieście, w księdze pamiątkowej kopalni „Fryderyk” umieścił grzecznościowy wpis, zaczynający się od słów: Z dala od ludzi wykształconych, na krańcu Rzeszy... (niem. Fern von gebildeten Menschen, am Ende des Reiches...), który od początku do dziś wzbudza liczne kontrowersje z serii „co autor miał na myśli”. W Tarnowskich Górach zachował się zajazd, w którym Goethe zatrzymał się podczas swej wizyty w mieście.

Dworek Goethego (siedziba PTTK) w Tarnowskich Górach, foto Edward Wieczorek

Kopalnie królewskie i Huta Gliwicka

Schyłek XVIII w. to także początek przemysłowej eksploatacji na Górnym Śląsku węgla kamiennego i hutnictwa żelaza opartego na koksie. Na zaproszenie Fryderyka Wilhelma Redena przybył w 1789 r. na Górny Śląsk jeden z liderów angielskiego hutnictwa John Wilkinson, który w Ozimku rozpoczął próby wytopu żelaza w piecu opalanym koksem. Próby dały korzystny wynik, więc zaczęto poszukiwania koksującego węgla, odkrywając w okolicy Pawłowa (Zabrze) pokłady odpowiedniego węgla. Od 1791 r. zaczęto budować kopalnię „Królewską” na pograniczu Zaborza i Zabrza (późniejsza „Królowa Luiza”, a po 1945 r. „Zabrze”) i „Książę Karol Heski” w Chorzowie (późniejszy „Król”, a po 1922 r. „Prezydent”).

Zabrze szyb „Carnall” kopalni zabytkowej „Królowa Luiza” i budynek maszynowni, foto Edward Wieczorek

Kopalnia „Królowa Luiza” w chwili uruchomienia była jedną z największych i najnowocześniejszych w Europie, a początkowe wydobycie 120 t po stu latach osiągnęło cyfrę 3 300 000 t. Po zakończeniu działalności wydobywczej w 1973 r. jej obiekty wpisano do rejestru zabytków województwa śląskiego. Udostępniona od 1993 r. turystom jest jedną z atrakcji Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego.

Fragment podziemnej ekspozycji skansenu górniczego danej kopalni "Królowa Luiza" (Sztolnia Królowa Luiza), foto Edward Wieczorek

Najważniejszą jednak inwestycją, otwierającą rozwój górnośląskiego przemysłu, była Huta Gliwicka (później Królewska Odlewnia Żeliwa – Königliche Eisengieserei in Gleiwitz), powiązana ściśle z królewską kopalnią węgla „Królowa Luiza” w Zabrzu oraz Kanałem Kłodnickim jako drogą transportu surowców i produktów.
W uruchomieniu w Gliwicach huty żelaza opalanej koksem dużą rolę odegrał, sprowadzony na Górny Śląsk szkocki inżynier John Baildon. Wszystkie prace budowlane zakończono w 1796 r., sprowadzając m.in. niezbędne urządzenia z Anglii (m.in. młot czołowy) i huty „Małapanew” w Ozimku. W listopadzie tego roku dokonano pierwszego spustu surówki z wielkiego pieca, zaś w latach 1796-1804 r. ruszyły nowe wydziały i urządzenia. W latach 1799-1802 John Baildon wspólnie z Janem Henrykiem Abtem zaprojektował największą na Śląsku „Hutę Królewską” w Królewskiej Hucie (dziś Chorzów).

 

Królewska Odlewnia Żeliwa (dawniejsza huta) w Gliwicach na litografii barwnej F.W.Knippla z ok. 1840 r.

Początkowo produkcja huty gliwickiej przeznaczona była głównie na cele zbrojeniowe (armaty i amunicja), ale po wojnach napoleońskich i Kongresie Wiedeńskim (1815) nastawiono się na produkcję maszyn i urządzeń parowych, konstrukcji mostowych, wyrobów emalierskich i odlewów artystycznych. Ta ostatnia dziedzina stała się wizytówką huty i w pewnym sensie jest kontynuowana przez Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych.

 

Fragment okspozycji Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach, foto W. Turkowski z archiwum Muzeum w Gliwicach za: http://pelniakultury.pl/miejsca/pokaz/147/Muzeum_w_Gliwicach__Oddzial_Odlewnictwa_Artystycznego

Dzieje królewskiej huty i Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach i jej wyroby ukazuje stała wystawa Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach, będącego również obiektem Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego.

Kanał Kłodnicki i Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna

Na wzór angielski również na Górnym Śląsku do przewozu towarów masowych zastosowano transport wodny – kanałami. Równolegle z budową huty od 1792 r. rozpoczęto kopanie Kanału Kłodnickiego, łączącego Gliwice z Zabrzem i Odrą w Koźlu. Nadzór nad całością prac sprawował osobiście von Reden. W 1806 r. kanał dotarł do Łabęd, a w 1822 r. – do Zabrza, do wylotu sztolni transportowej z kopalni „Królowa Luiza” – Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej. Kanał miał prawie 46 km długości było na nim 18 śluz i 2 podnośnie. Te ostatnie zlikwidowano w 1846 r., podobnie jak zlikwidowano odcinek nawigacyjny od wylotu Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej do Gliwic.

Zabrze, fragment Sztolni Królowa Luiza (Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej), foto Edward Wieczorek

Gliwice, dawny port na Kanale Kłodnickim

W latach 1934-39 r. zastąpiono przestarzały, wąski i płytki Kanał Kłodnicki nowym Kanałem Gliwickim o długości 40 km i 6 śluzach, które pokonują 43,6 m różnicy poziomów. Pozostałością Kanału Kłodnickiego są relikty niektórych śluz (np. wypływ kanału do Odry w Koźlu) oraz udostępniona turystom Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna pod marketingową nazwą „Sztolnia Królowa Luiza”. Turyści mogą też poznać Kanał Gliwicki w trakcie rejsów, organizowanych z Mariny Gliwice.

Ujście dawnego Kanału Kłodnickiego do Odry w Koźlu, foto Edward Wieczorek

Gliwice, odkryta i zlikwidowana w trakcie budowy Drogowej Trasy Średnicowej śluza nr VIII Kanału Kłodnickiego, foto http://www.gliwiczanie.pl/

W tym miejscu warto wspomnieć o ciekawym sposobie transportu węgla, przypominający dzisiejszy system kontenerowy. Skrzynie drewniane, wzmocnione żelaznymi obręczami, mające ładowność 370 kg, były transportowane na podwoziach kołowych podziemnymi chodnikami przez konie. Następnie systemem pochylni dowożono je w pobliże Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej i kołowrotami ładowano na łodzie długości 8,6 m i szerokości 1,25, które zanurzone na głębokość 95 cm transportowały po 10-11 skrzyń do wylotu sztolni. Tam z kolei przeładowywano je na łodzie i barki kanałowe, którymi płynęły do huty gliwickiej, a po połączeniu Gliwic z Koźlem w 1822 r. – Odrą do Wrocławia, Berlina i Szczecina.

Zabrze Sztolnia Królowa Luiza, rekonstrukcja podziemnego portu przeładunkowego, foto Edward Wieczorek

Europejskie królestwo cynku

Równocześnie z drążeniem szybów kopalnianych oraz wznoszeniem pieców hutniczych, podejmowano próby opanowania mało znanej technologii wytopu cynku. Pierwszego udanego przetopu cynku dokonał w 1792 r. Johann Christian Ruberg w hucie szkła w Wesołej (dziś w Mysłowicach). Występujące na Górnym Śląsku bogate złoża rud cynku oraz węgla kamiennego w połączeniu z szerokim rynkiem zbytu zaowocował powstawanie coraz liczniejszych hut cynku, wykorzystywanego w budownictwie, transporcie i elektrotechnice. Doś wspomnieć, że w połowie XIX w. na Górnym Śląsku produkowano 40% światowej produkcji cynku.
Jednym z kluczowych producentów cynku stała się firma Georg Giesche's Erben A.G. (Spadkobiercy Jerzego Giesche), a przełomowym wydarzeniem w dziejach firmy było otwarcie w 1834 r. huty Wilhelmina w Szopienicach. Od tego momentu w okolicy rozbudowywano zakłady tworząc kombinat hutniczy dostarczający na początku XX wieku 25 000 ton cynku rocznie i dający zatrudnienie ponad 2100 osobom. Właśnie wtedy koncern przystąpił do budowy walcowni blachy cynkowej, w której produkcję prowadzono do 2002 r. Wówczas zrodził się pomysł zachowania zabudowań oraz maszyn walcowi i powołania muzeum. W 2013 r. obiekt przejęła Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska, która doprowadziła do powstania Muzeum Hutnictwa Cynku „Walcownia”.
Cyklicznie organizowany jest tutaj rozruch maszyn. Wówczas dym, hałas i rytmiczny stukot pracujących zębatek, przenoszą zwiedzających w odległe lata, stanowiąc niepowtarzalne przeżycie dla wszystkich pasjonatów techniki. Obiekt wpisany jest na Szlak Zabytków Techniki województwa śląskiego.

Katowice Szopienice, hala walcowni cynku, foto Edward Wieczorek

Katowice Szopienice, ekspozycja we wnętrzu walcowni cynku, foto Edward Wieczorek


***

Inwestycje w górnośląski przemysł, początkowo rządowy, później także prywatny (m.in. książąt Hohenlohe, Goduli, Ballestremów, Donnersmarcków, Schaffgotschów i książąt pszczyńskich), spowodowały, że rzeczywiście w 2. połowie XIX w. Górny Śląsk stał się jednym z najbardziej uprzemysłowionym i zurbanizowanym regionem Europy. Pamiętajmy o tym kiedy będziemy zwiedzali wspomniane wyżej obiekty na Szlaku Zabytków Techniki, ale też inne zabytki dokumentujące dziedzictwo industrialne regionu.

Chorzów, pomnik Fryderyka Wilhelma Redena, nazywanego "ojcem górnośląskiego przemysłu", foto Edward Wieczorek

 

Wyświetlenia:  1080
Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)